środa, 5 września 2012

Na świeżo, na gorąco....piszemy o książce Eszkola Nevo "Do następnych mistrzostw"



Czytadło, czy kawałek dobrej literatury ? Łzawa historyjka bez  puenty, czy zgrabny i przemyślany collage obrazu czterech żyć i jednej przyjaźni ? Historia przewidywalna, czy zaskakująca; prawdziwa, czy lukrująca rzeczywistość?
W każdym zdaniu jestem przecinkiem, wiszę pomiędzy skrajnościami. Książkę czyta się szybko, przyjemnie, letnio. Ale to pozorna beztroska. Od początku wiemy, że historia nie skończy się happy - endem; przynajmniej nie dla głównego bohatera. I ten obiecująco smutny początek  warunkuje lekturę, nawet lżejszych, weselszych fragmentów.
Lubię nielinearne historie, lubię wyczytywać z porwanych fragmentów życie bohaterów i dokładać brakujące puzzle. Przyjemność sprawiło mi powolne odkrywanie kto jest „jaki” w tej historii, komu chcę kibicować w spełnieniu zapisanych na kartce życzeń. Relacje między mężczyznami wydały mi się prawdziwe, relacje damsko – męskie mniej wiarygodne. Za to motyw spełniania pozornie cudzych marzeń i powolnego odkrywania, że udaje się odnaleźć szczęście i sens w sposób niezaplanowany i nieoczekiwany to największy atut tej opowieści. Kończyłam lekturę w pogodnym nastroju, choć pozostawiłam Juwala na szpitalnym łóżku z lekką tylko nadzieją na przebudzenie.

Marta




1 komentarz:

  1. Mnie Eszkol Nevo rozczarował. Owszem, czyta się tę historię jednym duszkiem, bo zgrabnie napisane i z werwą, wiele wątków i bohaterów, ale jednak zbyt grubą fastrygą cały ten patchwork szyty... Wolałabym, by autor zadał sobie więcej trudu z psychologicznym i literackim doszlifowaniem postaci, zamiast je mnożyć i zapętlać wątki.

    Szkoda, że na tle tej "prawdziwej" (czy rzeczywiście prawdziwej?) przyjaźni same kobiety wypadają blado i nieprzekonywająco. Mam wrażenie, że ani niespełniona zawodowo Ja'ara, ani nieszczęsna Ilana Płaczka, ani nawet Maria nie są partnerkami mężczyzn. Są raczej podszewką, tłem opowieści, na którym lepiej prezentować się mają męscy bohaterowie.

    Pomysł, by osią książki były życzenia czterech przyjaciół spełniające się według zupełnie przypadkowego planu nie tym osobom, które je wymyśliły zbyt łatwy do rozszyfrowania. Mnie to skojarzyło się już wtedy, gdy jeden z przyjaciół wrócił z podróży do Indii i otworzył gabinet medycyny alternatywnej. Wówczas stało się jasne, że ta historia będzie musiała dopełnić się w w podobny sposób. Cieszę się tylko, że Nevo nie dopowiedział wszystkiego do końca i zostawił Juwala na szpitalnym łóżku bez puenty.

    Agnieszka

    OdpowiedzUsuń